Siedziałam w białym pokoju czekając aż znowu ktoś przyjdzie. Po ukączeniu 16 roku życia ciągle ktoś tu przychodzi, mierzy mnie, robi zdjęcia i zadaje mase idiotycznych pytań.
Dzień w dzień jest to samo, a po tych pechowych urodzinach przychodzą jeszcze częściej, przeważnie ich ignoruje, ale po takim dziesiątym razie jak przyjdą i zaczną mówić swoją formułke, że zostawią mnie w spokoju jak odpowiem im na kilka pytań, na początku nawet mi się to podobało i im wierzyłam, no bo co jest srasznego w odpowiadaniu na pytania, ale jak już któryś raz z koleji odpowiadasz na te same pytania to ma się dosyć. To się ciągnie tak od dziesiéciu lat nie wiem co odemnie chcą. Kiedy przychodzą to robią tylko jakieś testy, badania i idiotyczne pytania mi co dziennie zadawają. Kiedy mnie tu przywieźli powiedzieli mi, że nie jestem taka jak inne dzieci, że mam moc którą nauczą mnie kontrolować. Cały czas nie wiem dokładnie o co im wtedy chodziło, ale mam w sercu zasiane ziarnko nadzieji, że pewnego dnia stąd uciekne i odnajde swoją rodzine. Czasami jak mam ich dosyć, ciskam w nich mocą i zaczynają lewitować, to jest zabawne jak krzyczą i karzą siebie postawić na ziemi. Za durzo o tym myśle, nie powinnam się zadręczać przecież im krzywdy nie zrobiłam, a oni traktóją mnie jak jakiegoś kryminaliste. Moje rozmyślenia przerwało skrzypienie drzwi. Gdy tylko podniosłam głowe ujrzałam przystojnego pruneta. Był ubrany w białą koszule rozpiętą przy kołnieżyku, marynarke i pasujące do tego spodnie. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, a widząc moją onieśmieloną mine uśmiechnoł się.
-Witaj Light- powiedział...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz